Od kilku lat w Karpaczu istnieje nieużywana skocznia narciarska Orlinek. Skocznia ta ożywa tylko raz do roku podczas organizowania tutaj pod koniec sierpnia imprezy Kill the Devil Hill, która jest morderczym wyścigiem na szczyt tego obiektu, dodatkowo połączony z przeprawą wodną. Jednakże co z jej prawdziwą funkcją narciarską? Czy kiedykolwiek na desce startowej zasiądzie tutaj jakiś skoczek?

Czym jest wyścig Kill the Devil Hill?

Mamy tutaj do czynienia z 300 metrami bardzo ekstremalnej trasy, połączonej z 30-stopniowym kątem nachylenia. Warto wiedzieć, że przy okazji planowanego wydarzenia autorka Strimeo TV zapytała obecnego burmistrza Karpacza co dalej z prawdziwą funkcją tej skoczni. Na dzień dzisiejszy skocznia ta jest wykorzystywana jedynie w sezonie letnim do sportów ekstremalnych, jak wspomniany wcześniej wyścig. Warto wiedzieć, że gmina zdecydowała się już 20 lat temu na wydzierżawienie tego terenu firmie Quasar. Jednakże od burmistrza nie da się w zasadzie nic sensownego dowiedzieć. Jego wypowiedzi są niestety bardzo ogólnikowe i w zasadzie nie dają kibicom nadziei na powrót skoczni do swojej pierwotnej funkcjonalności.

Jego zdaniem sama skocznia nie niszczeje, a wydzierżawiona została, aby ktoś mógł się nią dobrze zająć. Jak sam mówi, skoki narciarskie w tym regionie to nie jest najpopularniejsza dyscyplina i ciężko jest namówić młodzież, aby korzystała z dobrodziejstw, które gwarantuje skocznia.

Kiedy zaczęła się historia skoczni Orlinek?

Skocznia została zbudowana w latach trzydziestych i poważnie zmodernizowana po wojnie. Warto wiedzieć, że niemały wkład w rozwój tego obiektu miał znany polski skoczek Stanisław Marusarz. Skocznia ta, tak samo jak Wielka Krokiew nosi jego imię. Ostatnia bardzo dużą impreza, która tutaj miała miejsce odbywała się jeszcze w 2001 roku i były to Mistrzostwa Świata Juniorów. No cóż, zobaczymy co przyniesie nam przyszłość jednakże na razie nie wygląda ona zbyt optymistycznie dla tego znanego, Karpackiego obiektu.